Urban Decay Perversion Mascara
Każda z nas dąży do znalezienia mascary, która będzie pogrubiała, wydłużała nasze rzęsy i sprawiała, że nasze spojrzenie będzie wyglądało zjawiskowo. Mnóstwo wydanych pieniędzy, wylanych łez straconych godzin na odkrycie tej jedynej. Czy poszukiwania przyniosły oczekiwany rezultat?
Moje rzęsy są dosyć krótkie i rzadkie przez co bez ich "ulepszenia" wyglądam jakbym tych rzęs nie miała wcale. Dlatego potrzebowałam czegoś co sprawi, że będę wyglądać jak człowiek, a z drugiej strony nie będzie tego efektu laleczki z pająkami zamiast rzęs. Za każdym razem, gdy kończył mi się tusz, kupowałam coraz to inny z nadzieją, że znajdę coś odpowiedniego i nagle w ramach prezentu dostałam od swojego mężczyzny mascarę z UD. Jakie są moje wrażenia po 2 miesiącach stosowania?
Pierwsze wrażenie
Duża buteleczka w grafitowym wydaniu dosłownie wygląda jak lustro. Szczoteczka? OGROMNA. Zawsze używałam malutkich i sylikonowych, a teraz nagle mam przerzucić się na wielką włochatą szczotę? Nie wierzyłam, że się polubimy. Co więcej, na początku bałam się jej używać. Jednak próby przełamania się wyszły mi na dobre, bo zakochałam się w niej na zabój.
Producent obiecuje
"Zyskaj gęstsze i bardziej zalotne rzęsy w odcieniu intensywnej czerni dzięki tej niesamowicie kremowej, wydłużającej i zwiększającej objętość maskarze. Tusz do rzęs Perversion daje intensywnie zmysłowy efekt, od którego nie będziesz mogła się uwolnić."
Produkt
Kremowa konsystencja, o której zapewnia nas producent jest zdecydowanie odczuwalna. Nawet 2-3 warstwy nie obciążają rzęs i sprawiają, że produktu w ogóle nie czujemy na sobie. Rzęsy nadal są miękkie i miłe w dotyku.
Krycie? Jak najbardziej na plus. "Głęboka czerń" powoduje, że nawet lekkie muśnięcie szczoteczką zostaje na rzęsach i nie ma w tym przypadku mowy o jakichkolwiek niedociągnięciach czy prześwitach.
Trwałość. Po wielu zabieganych, gorących dniach i przepracowanych w ciężkich dla makijażu warunkach stwierdzam, że ta mascara jest dziełem idealnym. Zero ubytków, zero jakiegokolwiek osypywania i kruszenia się . Rzęsy pod koniec dnia wyglądają tak samo jak chwilę po nałożeniu produktu.
Aplikacja tego tuszu to sama przyjemność. Należę do osób, które nie pomalują oczu bez upierdzielenia się, a duża szczoteczka jedynie mi w tym pomaga ( lubię to ;). Ponadto spiralny kształt szczoteczki umożliwia nam precyzyjne dostanie się w każdy zakątek i bardzo dokładne nałożenie tuszu. Produkt wydłuża włoski i co najważniejsze NIE SKLEJA rzęs!
Wydajność. Po 2 miesiącach używania tuszu jest go tyle samo na szczoteczce co przy pierwszym otwarciu. Wierzę więc, że posłuży mi jeszcze dłuższy czas.
Pojemność: 12ml
Cena: 105 zł
Na zdjęciu brak tuszu : 1 warstwa
Czy kupię go ponownie? Zdecydowanie TAK! :)
Piszcie w komentarzach co myślicie o takim efekcie, podoba Wam się? :)
Dodatkowo biorę udział w konkursie u killukitty gdzie do wygrania jest jedna z czterech paletek prestiżowych marek i zachęcam Was serdecznie do wzięcia udziału w konkursie! :)
Komentarze
grlfashion.blogspot.com
Zapraszam;* odwdzięczam się za każdą obserwację :*
MNQ - Sopot By Night
Mój blog
Obserwujemy? :)
ja obecnie testuje tusz z eveline (w ramach współpracy) , ale widać ładnie u Ciebie rzęsy wydłużyło.
http://pa2ul.blogspot.com/
Pozdrawiam
Mój blog
http://werablogerkaa.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na konkurs *klik*
♥
Obserwujemy ? :)
http://bedifferent-ania.blogspot.com/
killa-killaa.blogspot.com
Pozdrawiam, Aleksandra
Zapraszam na rozdanie :) KLIK