Neurony lustrzane


    W drugim rozdziale "Neurodydaktyki" dowiadujemy się czym są neurony lustrzane. Są to neurony odpowiadające za 'naśladownictwo'. To właśnie dzięki nim dzieci od samych narodzin naśladują mimikę innych, później wczuwają się w rolę rodzica podczas zabaw (np. zabawa w dom, czy budowniczego) dlatego potrzebne są im jak najlepsze, prawidłowe wzorce.
     Połączenie zabawy z wyobraźnią sprawia, że dziecko rozwija się bardzo szybko czego następstwem są dobre wyniki w szkole i umiejętność dostosowania się do ogólnie przyjętych reguł. Nasuwa się pytanie: co jeśli dziecko nie dostosuje się do reguł? Wtedy maleństwo wysyłane jest rok/dwa lata wcześniej do szkoły, bo pani psycholog stwierdziła że dziecko ma ADHD, przez co również faszerowane jest prochami (serio?). Mały człowiek instynktownie poszukuje nowych wrażeń, informacji, nabiera doświadczenia, które jest sterem w jego dalszym życiu. Nie ma co wymagać od 5-latka że usiądzie spokojnie w ławce przez 45 minut, taka dziecięca natura, tak się po prostu nie da :) 
  


   
Obecny system hamuje rozwój dzieci, dla wygody nauczycieli. A chyba powszechnie wiadomo że nauczyciel ma być przykładem dla uczniów (niestety tylko czysto teoretycznie). Dzieci w szkole coraz częściej dowiadują się w szkole czego moją nauczyć się w domu. To szkoła jest od nauki! Dziecko w domu powinno mieć swoją osobistą przestrzeń wolną od siedzenia nad książkami i (coraz częściej) obawą czy zdąży do jutra opanować materiał, z którego pani będzie pytać. Konsekwencją jest wysyłanie na korepetycje i obwinianie rodziców o to, ze dziecko nie opanowało materiału podstawy programowej. RODZIC NIE JEST WSZECHWIEDZĄCY! Nie jest w stanie pomóc opanować materiałów z 10 czy 15 przedmiotów, nie jest tez w stanie opłacić korepetycji. Nauczyciel ciągle broni się podstawą programową i brakiem czasu, zamiast dostosować się do tempa pracy mózgów swoich podopiecznych... Czy takim zachowaniem daje uczniowi dobry przykład?







     W książce polska edukacja jest porównana do zabawy w policjantów i złodziei, gdzie celem nauczycieli jest przyłapanie ucznia na tym, czego nie potrafi. To obrzydliwe. Jak dzieci mają się uczyć kiedy czują nad sobą przysłowiowego 'bata' i nie potrafią skupić się na nauce 'dla siebie', wmuszając w siebie naukę z której i tak nic nie wyniosą?




Wymagając przykładnej postawy od młodego człowieka należy samemu świecić przykładem. Zachowanie ucznia wobec nauczyciela nie bierze się znikąd. Czyż nie kochani nauczyciele? 

Komentarze

Popularne posty